Spałam. Spokojnie, w ciepłym łóżku, tuż obok mojego chłopaka, a może już nie? Może mnie już zostawił i poszedł do pracy? Nie wiedziałam tego dopóki nie otworzyłam zaspanych oczu. Obok mnie leżała spora, włochata kulka merdająca ogonem, z gigantycznymi, przenikliwie błękitnymi ślepiami, z tym swoim warczeniem, szczekaniem, gdy tylko pojawił się ktoś, kto potrafi ją wyprowadzić na spacer, lub dać jeść.
Więc Kuby nie było. To czasami dziwne jak bardzo mi go brakuje, jak okrutnie tęsknię za chwilami spędzanymi właśnie z nim na kompletnie banalnych rzeczach. "Prości ludzie się tak bawią" - skwitowała jego przyjaciółka, ale ja tak lubię być prostym człowiekiem!
W piątek wieczorem byliśmy w kinie. Dla niego - norma, a ja ostatnio byłam w kinie z chłopakiem w podstawówce i opierało się to na kompletnie innych zasadach. Siedziałam w 6 rzędzie popularnego kina, oglądałam horror w dniu premiery trzymając mojego chłopaka za rękę, ściskając ją mocniej za każdym razem gdy się bałam, jedząc popcorn, dumnie mówiąc "poproszę zestaw dla dwojga". To najprostsze i najwspanialsze uczucie pod słońcem, gdy szczęśliwa całowałam go raz po raz w policzek nie mogąc się od tego powstrzymać. Lubię łapać te spojrzenia dziewczyn. Gdy kogoś poznajemy, jest ten pierwszy kontakt, ona patrzy na niego, a on na mnie łapiąc mnie za rękę i bezczelnie demonstrując "JESTEŚMY RAZEM".
***
Spotkałam JĄ. Chociaż wcale nie jestem tego pewna. Miała zaledwie podobne rysy twarzy, charakterystyczne, długie, proste, ciemnoczerwone włosy, perlisty, szczebioczący mi jeszcze w głowie długo po tym jak go usłyszałam śmiech. Wciągnęłam mocno powietrze zaciskając oczy, byle tylko na nią nie patrzeć.
Bo jest mi wstyd. Czuję się jakbym była sekretarką sypiającą ze swoim szefem i nagle przychodzi do pracy jego żona. I ONA jest tą żoną. Nie mam odwagi na NIĄ wymyślić, żadnego pseudonimu nawet.
Wstydzę się strasznie.
Nie wiedziałam, że to ten poziom. Nie wiedziałam, że ONA przychodzi do Marsa, poznaje jego kolegów i pół świata wie o tym, że hmm... są parą? spotykają się? Coś pośrodku tego. W życiu nie wpadłabym na to, że zaraz po tym jak przepieprzył mnie pod każdym kątem idzie z NIĄ na romantyczny spacer, trzymając JĄ za rękę, tą samą dłonią, którą przed chwilą robił mi dobrze. To była DZIEWCZYNA o której wiedziałam tyle, że ją lubi i kilka razy się z NIĄ widział. Nie miałam zielonego pojęcia, że to jest aż tak poważne.
Czuję się teraz trochę jak szmata. To ja byłam tą drugą, przez dobre 3 miesiące JĄ ze mną zdradzał.
Dlatego właśnie, gdy przechodzi obok - ja patrzę w ziemię.
Bo jest mi naprawdę bardzo wstyd, że kogoś w taki sposób skrzywdziłam.
***
Czuję się tłusta. Jak słonica waląca w podłogę, z każdym ruchem przez moje ciało przechodzi fala tsunami złożona z tłuszczu. Czuję się gruba. Co jest śmieszne bo patrząc w lustro : wiem, że nie jestem.
Wagowo : schudłam 2kg. Więc czemu nagle jestem święcie przekonana o moim olbrzymim zadzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz