Łaziliśmy sama do końca nie wiem gdzie,z ludźmi których poznałam zaledwie chwilkę wcześniej, z jego ludźmi przede wszystkim. Poznałam go lepiej. Zachwycona patrzyłam jak tańczy z Markoską, w tej swojej dziwacznej czapce, jak co chwila na mnie patrzy, a jego oczy są przepełnione pragnieniem, czułością i chęcią dawania nam wszystkiego co najlepsze. Na pewno nie jestem do tego przyzwyczajona i cała sytuacja nie jest dla mnie łatwa. Ktoś o mnie dba, troszczy się, chce żebym była szczęśliwa, przedkłada mnie nad wszystko inne i próbuje na mnie poczekać..
- Dobrze mi przy Tobie...- zaczął mrucząc mi do ucha. Kuba leżał za mną przytulając mnie do siebie, a wolną ręką odtrącając psa, by w końcu przestał lizać mnie po nodze i dał nam spokój. Lubię jego głos (Kuby, nie psa) Niski, zachrypnięty, idealny do seks telefonu., to taki głos od którego przechodzą dreszcze, on się odzywa, a ja szeroko otwieram oczy i błagam o więcej, niech nie przestaje.
Ciągnie nas do siebie, jesteśmy delikatni, uważni, powoli uczymy się siebie na pamięć.
Znów czuję. Zagryzam wargi i drżę czując jego cierpliwe dłonie na moim brzuchu, udach, na ścieżce od biodra, przez talię, aż w górę, gdzie delikatnie zahacza o biust wsłuchując się w mój przyspieszony oddech. Przyciska mnie mocno do siebie, całuje kark, łopatki, pozwala mi odetchnąć tak jakby pytał o moją zgodę. A ja ją wyrażam. Bo już od dawien dawna się tak nie czułam. Bezpieczna w jego ramionach, chciana, gdy on sunie ustami po mojej szyi, twarzy, aż w końcu dociera do biustu. Przygryza sutki, przejeżdża językiem po całej powierzchni, dłońmi jeździ po udach, a ja wyginam się w jego stronę prosząc o więcej.
Śmieję się siedząc na nim i przyciągając do siebie, wsuwając palce w jego włosy, uważnie sunąc palcem po konturach tatuażu..
- Nie wiem co ty mi robisz, jak to robisz...- mówił dalej, a ja się rozpływałam pod jego dłońmi, wsłuchując się w jego głos, delikatnie całując, badając co mogę, a czego niekoniecznie.
Myślę czasami o tym jak bardzo to nie jest moje miejsce. On potrzebuje dojrzałej, cudownej dziewczyny, która da mu wszystko czego on zapragnie, a nie brunetki w swetrach jedzącej 5467 czekoladę i zmuszającej się do robienia prac na przegląd (naprawdę muszę się cholera za to zabrać, bo się w życiu nie wyrobię).
Niczym na niego nie zasłużyłam.
I hmmm... kocham te zdjęcia i mówię wszem i wobec : hej, to ja Saba, a to mój chłopak.
Pewnie też zapomniałam wstawić coś z pleneru :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz