Dobra, dostałam wyzwanie, które z całym moim brakiem serca podejmuję. Nie mówię, że będzie łatwo, bo kto normalny jest w stanie wypisać wszystkie swoje marzenia w jednym poście?
Zacznę od marzeń najbardziej przyziemnych, okrutnie suchych i tandetnych, które pojawiają się, gdy widzę reklamę w telewizji, internecie, wystawę sklepową lub, gdy widzę to coś u koleżanki, kolegi.
Uważam też, że absolutnie nie należy umniejszać wagi tych marzeń, a nawet myślę, że są ważniejsze od reszty. Ponieważ są to marzenia najłatwiejsze do spełnienia. Miesiąc na tatuażach z henny i już kupujesz białe Vansy na przecenie za 153zł, wymarzonego, zielonego shuffle i biały sweterek, portfel, który i tak jest cholera wadliwy i parę innych kompletnych bzdur, które mogłabym olać, ale po co skoro mogę rozpieprzyć całą wypłatę w jeden dzień?
Chciałabym mieć ramoneskę, taką śliczną butelkowo-zieloną, tłum białych tshirtów, długie spódnice (musztardową, szarą i miętową), butów właściwie nie potrzebuję. Jestem jedną z tych osób, które szpilki i koturny trzymają na półkach, a na co dzień wystarczają mi baleriny, lordsy i trampki.
Marzę o tym, by przy biurku postawić pięknie modelowane, plastikowe, białe krzesełko zawinięte z kawiarni na Starym Mieście (jeszcze nie opracowałam planu kradzieży, ale zrobię to i krzesełko stanie w swoim prawowitym miejscu), a na chwilę obecną marzę o normalnym śniadaniu. Bardzo bym je chciała zjeść, ale zaginęła w tym burdelu mozarella, mleko oraz chleb, a z braku pieniędzy bez sensu iść do sklepu.
Musli i paluszki o smaku zielone cebulki zapijane sokiem pomarańczowym nie są złe.
Cholera, miałam się rozpisać, że potrzebuję koszuli w kratę, neonowych sandałków i miliona bransoletek, a tak naprawdę nic takiego nie chcę i nie potrzebuję, więc przejdziemy do marzeń średnich.
To takie niespecjalnie wygórowane marzenia, które mogłabym spełnić, gdybym się trochę postarała, marzenia, które po prostu zależą ode mnie, a nie od tej dziwnej siły, która mi tylko utrudnia życie.
Chciałabym mieć skończone, cywilizowane mieszkanie. Chciałabym móc pojechać do Rewala i siedzieć z Rwl i dziewczynami kolejny miesiąc, obijając się, zapominając, będąc wolną i szczęśliwą. W miejscu, które jest kompletnie nowe, z którego nie mam przykrych wspomnień, w którym nikt mnie nie zna, dzięki czemu mogę iść bez stanika do sklepu, pływać o 3 w morzu, pić drinki z plastikowych kubków pod wielorybami, całować Rwl na ławce i nie martwić się o to, że zaraz to ktoś zobaczy i rozpocznie się gadanie o tym, jak to szybko się pozbierałam. Tak. Chcę do Rewala.
Chciałabym zapomnieć o Marsie i jednocześnie marzę o tym, by wrócił. W tej kwestii chyba sama nie jestem pewna swojego stanowiska, natomiast chętnie bym się dowiedziała, dlaczego człowiek, dla którego zrobiłabym wszystko, którego byłam tak strasznie pewna z dnia na dzień mnie zostawił i wrócił do swojego radosnego, beztroskiego życia bez ani jednego wspomnienia o mnie.
I teraz poleci szybka lista : chcę być blondynką (ale niestety mam taki typ urody, że żaden kolor poza ciemną czekoladą do mnie nie pasuje), chciałabym mieć kolejny tatuaż, być bogatą, mieć prawo jazdy i samochód, albo chociaż skuter, chcę kawy, tortu bezowego, smażonego boczku z miodem, pizzy, sałatki greckiej od Marconiego w Pustkowie...
I w tym roku postarałabym się z rysunku. Nienawidzę tego, że tak bardzo zawodzę mojego profesora, który wciąż powtarza, że jestem świetna, ale leniwa. Nie chcę być dłużej leniwa, ale to za głęboko we mnie siedzi.
W każdym bądź razie marzę o tym, by wrócić na grafikę warsztatową, mieć chociaż 4 z malarstwa i jeździć na plenery dla uczniów wybitnych.
Marzenia wyższe.
To niemożliwe, wiem, ale bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo chciałabym mieć tatę. Już nawet nie marzę o tym, że to miałby być mój biologiczny tata, bo z grobu mi przecież nie wstanie, ale ojczym? Czemu nie? Chciałabym, by moja mama była szczęśliwa z związku z mężczyzną (lub kobietą). Wciąż przecież myślę, że oh nie, ja biedna półsierotka, a moja mama przecież straciła miłość swojego życia, człowieka dla którego zrobiłaby wszystko, którego kochała najmocniej na świecie...chciałabym, by miała jeszcze jakąś namiastkę takiej bliskości z drugim człowiekiem. By znalazła pracę lub chociaż rozwinęła się w tym swoim Mary-Kay, by się pozbierała w końcu po operacji, przestała narzekać, że jest stara i gruba, by zaczęła wychodzić do ludzi, bawić się własnym życiem i by była szczęśliwa. Sądzę, że kto jak kto, ale moja mama bardzo na to zasługuje.
Marzę o tym, by mój brat był zdrowy. By gdzieś ze mną idąc nie musiał studiować składników dania zastanawiając się, czy ma to gluten, czy nie. By śpiąc nie musiał co 2 godziny się budzić i mierzyć cukrów, by się dostał na swoją Akademię Morską. Właśnie. Gówniarz ma lat 13, a jego marzeniem jest to, by być jak tata. Kapitan i Nawigator. Nikt w rodzinie nie ma serca mu powiedzieć, że aby móc pływać trzeba być zdrowym. Kogoś z cukrzycą i celiakią w życiu nie wezmą na statek. Tak więc... lekarstwo na cukrzycę i celikakię raz poproszę!
Chcę, by mój pies umarł. Zeta jest biedna, schorowana, a w malutkim mieszkaniu na 3piętrze gigantyczny labrador po prostu nie wyrabia. Nie mam serca na nią patrzeć jak się męczy, jak cierpi i chciałabym jej zafundować spokojną eutanazję. Ale mama i brat mają schizy. Też mam. To w końcu pies mój i tatusia. Kupiliśmy go razem, razem o niego dbaliśmy, jeździliśmy na tresurę, zawsze było : Saba+ Tata = właściciele Zety.
Jeśli chodzi o mnie w przyszłości chcę być mamą. Będę taką szczupłą panią, w dżinsach, białym sweterku i beżowych balerinkach, z kitką stworzoną z czekoladowych włosów, wysiadającą z dużego samochodu, z siatką z zakupami w jednej ręce, na drugiej z 2letnim chłopczykiem (Olivier Benjamim), za mną z samochodu wysiądzie 7letnia córeczka (Julia Marcelina), a z dużego, jasnego domu wyjdzie mój mąż po kolejnego synka śpiącego w foteliku w samochodzie.
Chcę mieć normalną, przede wszystkim pełną, kochającą się rodzinę. Wiem jak ciężkie jest życie bez ojca, dlatego absolutnie nie chcę go moim dzieciom odbierać.
Będę ufała moim dzieciom, żadnych tematów tabu, no chyba, że zarobki. Z całym szacunkiem, ale dzieci mają być dziećmi, a nie mają słyszeć, że "nie, nie kupimy tej koszulki za 30zł bo nas nie stać na rachunek za gaz".
Chciałabym kiedyś poznać kogoś, mężczyznę oczywiście, byle wyższego ode mnie, kolor włosów i oczu mnie nie interesuje, tak samo jak zainteresowania, muzyka, której słucha. Najważniejsze, by mnie kochał, dbał o mnie, był moim przyjacielem, kochankiem i bym miała z nim swobodny, beztroski, pełen zaufania kontakt. Chodzi mi o faceta z którym na zmianę, mając kaca będziemy chodzili do sklepu po sok pomarańczowy, który mi powie, że nawet jeśli pod łóżkiem jest jakiś potwór to on i tak mnie obroni, o kogoś kto da mi sweter/bluzę jak będzie mi zimno, kto będzie wiedział, że pomidory, boczek i oliwa to podstawowe rzeczy w kuchni. Potrzebuję przy sobie kogoś kto, gdy najdzie mu ochota weźmie mnie na parapecie, krzyknie, trzaśnie drzwiami, by potem wrócić.
Tak, przede wszystkim marzę o kimś kto się nie podda, będzie walczył, znosił kłótnie, awantury, rzucanie talerzami i za każdym razem będzie wracał. I nie może kłamać! Najważniejsza jest zawsze szczerość, czy miła, czy też nie, zawsze lepiej wiedzieć o chuj chodzi.
Co do pracy : marzę o wolnym zawodzie. Projektantka wnętrz, reporterka, felietonistka, chciałabym pracować w telewizji, być drugą Kingą Rusin, być wierną swoim pasjom...redaktor naczelna czegoś tam, najlepiej jakiegoś "Dom i Wnętrze", albo "Czas na Wnętrze".
Z pomniejszych :
*usłyszeć "Dla Ciebie" Bednarka na żywo
*pojechać do Arizony, Tajlandii, Kalifornii, Paryża, Grecji, Japonii, Malezji, Australii, Nowej Zelandii, Alaski
*mieszkać w Londynie, Barcelonie
*umieć płynnie mówić po hiszpańsku, francusku i węgiersku
*być na koncercie Ellie Goulding, Hudson Taylor, Gabrielle Aplin, 30 Seconds to Mars, East West Rockers, Sandi Thom
* pływać nago w morzu
* kochać się na pralce, polu, w wannie
* mieć sesję zdjęciową. nago.
* być znaną z wspaniałych aktów (w sensie, że ja robię akty, a nie na nich jestem chociaż nie ukrywam, że bym chciała pozować nago)
*mieć własną knajpkę ( z podawanymi kanapkami z boczkiem i miodem, pizzą z bekonem, pomidorami i granatem, zupą pomidorową z keczupem i muffinami z białą czekoladą i malinami)
* siedzieć chociaż w 3 rzędzie na pokazach mody
A tak najbardziej na świecie marzę o tym by być wolną, szczęśliwą i spełnioną, by niczego nie żałować.
Piękne marzenia, mam nadzieję, że chociaż część z nich się spełni, zwłaszcza te dotyczące przyszłości.
OdpowiedzUsuńaaaa! napisałaś! napisałaś! skaczę z radości :D Dobrze widzieć, że marzenia dla Ciebie to nie tylko Saba+ cokolwiek ale też Saba+ rodzina, Saba+ miłość, Saba+ szczęście ^^
OdpowiedzUsuńja też skaczę z radości, że ktoś skacze z radości bo ja coś piszę :)
OdpowiedzUsuńto naprawdę niesamowite uczucie - wiedzieć, że kogoś interesuje co myślisz :)
bardzooo dziękuję <3
ktoś tu się bawił szablonem, coooo? :D WSZYSTKO WIDZĘ :P
OdpowiedzUsuńto i tak i tak nie wygląda tak jakbym chciała, ale zawsze o krok bliżej do celu :)
OdpowiedzUsuń