- Ty to musisz mnie lubić za te pobudki, prawda? - błysnął uśmiechem całkiem przystojny 23letni pan robiący nam mieszkanie, wparowując do mojej sypialni z wiertarką o godzinie 7 rano. Uniosłam jedną powiekę i skrzywiłam się słysząc jak upierdliwy hałas wdziera się do moich uszu. Spałam na dwóch karimatach, śpiworze i czterech kocach, a i tak czułam jak boli mnie dosłownie wszystko, gdy tak się przymusowo podnosiłam.
- Uwielbiam. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia - odgryzłam się i poprawiłam koszulkę udającą piżamę tak, by chociaż przez chwilę zakrywała mój biust.
Nasze mieszkanie to na razie ruina. Idzie w dobrym kierunku, ale nie polecam budzenia się na betonie, z włosami w białym pyle spowijającym każdy kąt, a w tym wszystkie moje rzeczy (przed wyjściem z domu robimy wielkie trzepanie - bez dwuznacznych skojarzeń proszę), poza tym w łazience zamiast drzwi jest zawieszona (dzisiaj o 7) różowa zasłonka prysznicowa, lodówkę ostatnio widziałam odwiedzając Rudą tydzień temu, a obiadki gotujemy na dwupalnikowej kuchence. Jeśli je w ogóle gotujemy, bo zwykle się stołujemy w McDonaldzie, KFC i tych wszystkich innych gównach.
Trochę przykre, że po miesiącu w przyczepie, gdzie jedyne o czym marzysz to wygodne łóżko, świeża pościel, telewizor i sok pomarańczowy prosto z lodówki trafiasz do karimaty położonej na betonie i soku, który pół dnia leżał w wannie by się schłodzić.
***
- Bardzo Ci się spieszy? - zapytał z dziwnym uśmiechem tatuażysta, stanowczo nade mną górując z tym swoim malutkim kalendarzykiem
- Nie, właściwie jak najbardziej mogę się z tym oswoić - odpowiedziałam udając pewną siebie. Człowiek gasił mnie przy każdej wizycie traktując mnie jak głupią gimbuskę, która przychodzi z kartą kredytową tatusia, w vansach, zimowej czapce przy 35stopniach i mówi "chcę jaskółki, obok znak nieskończoności, a nad tym wszystkim napis "belieber". Nie mam pojęcia, czemu za każdym razem (aż drugim) przychodzę właśnie do niego.
- Więc jutro na 12 - powiedział szybko trzaskając kalendarzykiem i wracając do robienia tatuażu na plecach jakiegoś gigantycznego harleyowca.
Było to trzy dni temu, więc aż od dwóch dni moje żebra zdobi napis "Let it die" pisany krojem litery zwanym "coca-cola style". Bardzo bolało, ale masochistycznie wydaje mi się, że za krótko.
Musiałam po prostu odreagować to wszystko, w końcu poczuć coś fizycznego, coś co pozwoli skupić mi się na innym bólu..no i oczywiście tatuaże uzależniają. Od pierwszego wejrzenia pokochałam tą słodką igiełkę raz za razem wbijającą mi się w skórę i pozostawiającą na niej wieczny ślad. Sama jestem swoją historią, wspomnieniami, poglądami...
***
- Saba. Czy ty płaczesz? - zapytał ledwo artykułując słowa przez śmiech Rwl i zabrał moje dłonie z twarzy. Płakałam jak głupia, ciurkiem leciały mi łzy po twarzy, gdy patrzyłam jak miś Ted umiera na ławie w salonie, a Mila Kunis przykrywa go prześcieradłem. Siedziałam w piżamie, z mokrymi włosami patrząc tępo w ekran i rozpaczałam nad chwilową śmiercią pluszowego, ale gadającego misia, a Rwl zachowywał się tak jakby w życiu lepszego kabaretu nie widział.
- Jestem wrażliwa i płaczę, powinieneś stwierdzić, że to urocze i mnie przytulać! - zawyłam okrutnie wycierając mokre policzki w kołdrę.
- Saba, ale on za chwilkę znowu będzie wciągał koks, brał blondynkę na tyłach sklepu spożywczego i wszystkich wkurwiał - łagodził chłopak, ale to nic nie dawało. To naprawdę nie moja wina, że takie idiotyczne momenty mają tak wspaniale wzruszające momenty. Rwl przysunął się bliżej i objął mnie ciepłymi ramionami, by zaraz zacząć obcałowywanie każdej części mojej twarzy. Delikatnie, ale dziwnie niecierpliwie muskał wargami policzki, czoło, nos, brwi, brodę, aż w końcu usta zachłannie się w nich zatapiając. Uwielbiałam się całować, ale teraz? Gdy zastanawiam się co i jak mam robić? Gdy nie jestem z Rwl tak dopasowana jak z Marsem, całowałam kompletnie nieznane usta...nie wiedziałam jak mogę się ruszyć, jak mam dotknąć, co jest dopuszczalne, a co nie. Z Marsem bez zastanowienia siadałam mu na kolanach, przygryzałam, ssałam i lizałam jego wargi z nieschodzącym uśmiechem z twarzy, a teraz czułam się znowu jak głupia 14, która ma zaraz mieć swój pierwszy pocałunek i ni chuj nie wie jak się do tego zabrać.
Rwl przesunął dłonią po moim kręgosłupie, szorstką, dużą dłonią, niecierpliwą i nachalną, a ja powoli zaczynałam to czuć. Ciepło drugiego ciała, przyjemny dreszcz, szybszy oddech, gdy był nade mną wciąż mnie całując, a moje palce wsuwały się w jego ciemne włosy, ramiona owinięte wokół mojej talii, gdy jego usta rozpoczynały wędrówkę po mojej szyi i dekolcie.. i nagle stop.
Jakby między nami wyrosła gigantyczna bariera, a ja wysunęłam się spod niego i usiadłam po turecku zakrywając się kołdrą.
- Przepraszam- mruknęłam tylko i odwróciłam się, by już móc spokojnie iść spać. I ostatnie co pamiętam przed zapadnięciem w sen była modlitwa, by już mnie więcej nie dotykał.
***
Mam taki delikatny apel to pewnego elitarnego grona czytającego mój blog, a następnie wypominającego wszystkim ludziom wokół moje posty...W razie jakichkolwiek uwag proszę się zwracać do MNIE, a nie do Marsa, Markosi, A., Rolci, Kitki, Rudej i wszystkich osób które tu wymieniam. Piszę to bez ich pomocy, więc po co im zawracać łebki?
Poza tym mam pytanie :
Pierdol ich. Totalnie. Wyświechtane, ale prawdziwe. On mógłby mieć co wieczór inną i nikt nic by nie powiedział. Robisz co chcesz, ale kurestwem bym tego nie nazwała. Trzymaj się twardzielko! ;3
OdpowiedzUsuńniby wiem, ale dziwka to z definicji laska obciągająca laski dosłownie wszystkim po kolei :) nie przypominam sobie bym tak robiła :)
OdpowiedzUsuńa trzymać się trzymam dzisiaj chyba najlepiej, ale to opowiem potem.